niedziela, 16 lutego 2014

Test nowego pigmentu ESSENCE, makijaż Cotton Candy

Witam,witam witam! Nie mogłam spędzić dobrze weekendu, nie przygotowując żadnego konkretnego makijażu. Jednak już mam zakodowane w głowie, że w weekend muszę posiedzieć przed lustrem choć tę godzinę na maziajkach :-) Będąc w sobotę w drogerii natknęłam się na przecenione pigmenty firmy Essence, mam już dwa które są naprawdę fajne, postanowiłam więc zaopatrzyć się w kolejne. Wyboru dużego w kolorach nie było, jednak złapałam te najfajniejsze. 



Od lewej:
  • 05 star dust
  • 11 cotton candy
  • 02 smell the caramel



Róż jest bardziej sypki i brokatowy, (stary) złoty - satynowy, natomiast srebrny mix-em tych dwóch.


Zdjęcie wykonane z fleszem.


Zdjęcie wykonane bez flesza pod światło żarówkowe.
Bardzo żałuję, że zdjęcia nie oddają ich prawdziwego blasku.


A tu moje dwa wcześniejsze nabytki. Warto o nich wspomnieć.
  • 023 my little dragon
  • 03 a piece of forever



Śliwkowy/fioletowy pigment jest jakby połączeniem matowego cienia z małą ilością drobinek. 
Ten piękny złoty, mieniący się niesamowicie (niestety nie widać za bardzo) cień sypki, jest moim ulubieńcem! Do tej pory nie znalazłam piękniejszego odcienia a na dodatek z takimi drobinkami! Na powiece wygląda nieziemsko :)


 Pomyślałam o przygotowaniu z jedną nowością makijażu, padło na brokatowy pudrowy róż - Cotton Candy. Kolorek jest naprawdę delikatny, mocno iskrzący. Nie chciałam uzyskać dyskotekowego efektu, dlatego resztę wykończyłam matowymi cieniami.


Robiłyście kiedykolwiek makijaż jedną ręką, drugą natomiast drapiąc i głaszcząc na kolanach pieska preriowego? Do tej pory ja też nie, jednak Roki nie dawał mi spokoju :-P Całe szczęście w dużym stopniu nie wpłynęło to na efekt końcowy. 

*


Na tym zdjęciu nie widać błyszczących drobinek. Zapewniam mienią się pięknie :-) Cały ten słodki look z różami i fioletem, przełamałam turkusowym, ciemnym matowym cieniem.


*


Na zdjęciu bez flesza, całkiem nieźle widać magię tego pigmentu.


 *


Do makijażu użyłam:

Twarz:
-Podkład: NYC all day long smooth skin foundation- kolor 739 Classic Beige (nakładany gąbeczką, w celu lepszego zakrycia moich nowych niespodzianek)
-Puder sypki: PAESE- puder ryżowy (leżał zapomniany w kuferku, wróciłam do niego gdyż Manhattanowy okazał się matować na krótko).
-Korektor: Wet n wild - Coverall liquid concealer wand- light.

Oczy:
-Róż z paletki BH Malibu, wykorzystałam go również do makijażu walentynkowego.
-Fiolet i turkus z paletki Sleek Ultra mattes darks.
-Pigment Essence - Cotton Candy.
-Eyeliner- Catrice gel liner - kolor czarny.
-Sztuczne rzęsy NYC (przecięłam je i użyłam połówek, ponieważ całe okazały się strasznie elastyczne i wygięte w górę - inaczej byłyby nie do użytku).

Brwi:
-Maybelline Color Tattoo - Permanent Taupe.

Usta:
-Pomadka FLORMAR Revolution perfect lipstick - R05


Mam nadzieję, że kolejny makijaż na moim blogu będzie już w końcu dobrze doświetlony. 
Powodzenia pracującym w przetrwaniu poniedziałku :-)

Buziaki! 

4 komentarze :

  1. wyglądają pięknie w makijażu!:) muszę się przyjrzeć bliżej tym pigmentom:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że naprawdę warto :) Ja jeszcze do przetestowania mam 2 odcienie, już wymyślam do nich zestawienie.

    OdpowiedzUsuń
  3. love your eyelook! beautiful colours! xx Kimberley

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny mojego bloga! Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad :o)

Don't understand? Translate :-)